Po wykonaniu ekstremalnej akcji z trzeciej liny, postanowiłem nie osiąść na laurach i ponownie zaatakować rywala nie mniej niebezpieczną akcją. Wspiąłem się na narożnik „Kwadratowego Pierścienia”. Trybuny buczały podobnie jak kibice na meczu jednak, nic by mnie nie powstrzymało przed skoczeniem. Nie mogłem się skupić dlatego, odciąłem się od świata i wybiłem się w powietrze, wykonując Spiral Tap. Widownia od razu ucichła. Milczenie widowni dało mi dodatkowe siły do walki. Sin leżał bezbronny i nic nie mógł zrobić. Zniszczyłem go i nie zamierzałem na tym poprzestać.
Ostatnio edytowany przez koza50 (2017-03-30 18:04:35)
Offline
Mój przeciwnik leżał bezczynnie, ledwo oddychając. Zastanowiłem się jak wykończyć bezradnego przeciwnika który, leżał na brzuchu. Pochodziłem chwilę po ringu i patrzyłem na moją ofiarę. Trybuny były nie zadowolone z tego że, pojedynek nie jest pod dyktando przeciwnika. Mrugnąłem jeszcze do publiczności pokazując że, to już koniec z ich ulubieńcem. Podszedłem do meksykanina i pokazałem na jego maskę na twarz. Odwiązałem sznurki które, trzymały fasadę na buzi Cary ale, nie udało mi się jej ściągnąć ponieważ, sędzia od razy zareagował i mnie odepchnął od przeciwnika. Podszedłem do rywala, tym razem z innymi zamiarami. Podniosłem go i włożyłem jego głowę pomiędzy moje nogi i podniosłem go do pozycji pionowej co, skutkowało wykonaniem Styles Clash’a. Następnie wykonałem pin który, musiał zakończyć ten pojedynek. Sędzia liczył 1…2…
Spoiler:
Dobra, Harris nie będę edytować postów ale, zapomniałem zrobić sygnatury na zielono.
Offline