#ME. Singles Match:
Edge vs. Damien Sandow
Sędziowie: Marceli & Stif
Sędzia główny: Spajk
Offline
Oto jestem.
Offline
*Strażnik Parkingu™
Gdy struś chowa głowę w piasek, dupą chwyta wiatr.
Offline
Weszliśmy w samą końcówkę pojedynku, do tej pory Edge rządził w ringu. Chwilę temu Sandow próbował zmienić ten stan rzeczy wykonując Lariat, lecz Copeland uniknął ciosu i przekształcił to w Edge-O-Matic.
Tutaj kontrolę przejmujecie wy. Nie będzie jakichś bardziej specjalnych wytycznych, po prostu odnieście się do sytuacji i dajcie ponieść wyobraźni.
350 słów.
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
"Veni, vidi, vici" - zapewne dokładnie ta sentencja towarzyszyłaby mojemu przeciwnikowi podczas budowania niekwestionowanej hegemonii w dzisiejszej batalii, gdyby tylko jego prymitywny umysł choć odrobinę wystawał ponad zbiorowisko niedoedukowanych mas! Można by rzecz, że drapieżnik zwietrzył krew rannej ofiary, zawładnął nim istny amok. Kierowany jedynie wyobrażeniem smaku świeżego mięsiwa oszalał na punkcie wizji rychłego tryumfu. Edge ustawił się w narożniku, domagając się, abym dźwignął swe ciało z twardej maty, a on mógłby wykonać swoją akcję kończącą. Cała banda ignorantów zgromadzonych na trybunach jednogłośnie dodawała mu animuszu, tak naprawdę wzajemnie intensyfikowali swoje pobudzenie. Nie deprymowała ich nawet moja prokrastynacja, cierpliwie wyczekiwali odpowiedniego momentu. Nie mogłem jednak pozwolić, aby byle dyletant dyktował mi swoje warunki! W jednym momencie przerwałem tandetną tromtadrację i po prostu wyturlałem się z ringu. Rated R Superstar pogrążył się w niepomiernym gniewie. Niemalże natychmiast ruszył w pościg za bezbronną owieczką, która niepotrzebnie postanowiła przedłużyć swe istnienie. W mgnieniu oka postawił mnie na nogi i ponownie wrzucił do kwadratowego pierścienia, po czym sam się do niego wślizgnął... jaka szkoda, że wszystko przewidziałem i skrupulatnie zaplanowałem! Zanim Kanadyjczyk zdołał się zorientować już stałem nad nim, aby rozpocząć tak długo wyczekiwaną hekatombę! Stomp podążał za Stompem, nie pozwalając Copelandowi na jakąkolwiek reakcję. Cóż, jak każdy doskonale wie, nadmierna pewność siebie zabija równie skutecznie jak kule... przepraszam, każdy wykształcony. Powstały rwetes był wręcz przytłaczający. Szczera niechęć do mojej persony sączyła się, niczym jad, z ust każdego widza. Mój pejoratywny odbiór spowodowany był prawdziwą degrengoladą oraz brakiem zrozumienia wyższych wartości. W końcu Adam przygasł, a ja mogłem przekręcić go na plecy i obficie zaczerpnąć z wyrafinowanego arsenału moich działań. Springboard Knee Drop okazał się być dla Edge'a swoistym popiołem sypanym na głowę. Symbolizował on kres dominacji, nie tylko w tym boju, ale również w całej federacji. Aby dać wyraz mojej animozji wyciągnąłem w górę swą dłoń, która w charakterystyczny sposób zwiastowała tylko jedno - Elbow of Disdain, który miał dobitnie postponować Oportunistę. Chwytając za włosy uniosłem Adama. Znajdowałem się tuż za jego plecami, toteż nie mogłem postąpić inaczej. Wykonałem doskonałe You're Welcome, będący alegorią, której zrozumienia nie oczekiwałem. Lekcja dobiegła końca, a ja przeszedłem do pinu. Właśnie dokonywała się infamia na zwycięzcy Royal Rumble Matchu... w końcu, jak to mówią, im wyżej zajdziesz, tym boleśniejszy będzie upadek. Nawet nie było mi go żal.
350/350
30/30
Offline
*Strażnik Parkingu™
Jak da Bóg, bo Remik już dał, to napisze post w niedzielę.
Offline
*Strażnik Parkingu™
Zdawało się, że Sandow niczym wytrawny pięściarz uśpił czujność przeciwnika, a sypiąc piach w tryby sprawnie działającej maszyny, doprowadził do jej awarii. Fani zamarli, kiedy pędzący co sił w nogach w kierunku Kanadyjczyka przeciwnik wyłonił się z oślepiającego deszczu fleszy, w nadziei, że już po chwili przyjdzie mu świsnąć pięścią z całych sił, gruchocząc przy tym kości w żuchwie Kanadyjczyka. Jego pięść nie natrafiła jednak na opór, lecz przecięła powietrze wysoko ponad głową Edge’a, który z gracją przemknął pod uniesionym ramieniem rywala, w ułamku sekundy przechodząc za jego plecy. Nie ma lepszej przestrogi przed ogniem jak poparzona ręka – pomyślał Edge, chwytając rywala za brodę i dynamicznym ruchem sprowadzając go na deski. Kanadyjczyk nie ustawał w wysiłku. Niesiony rodzącym się w gardłach fanów gorącym krzykiem oraz niesłabnącą żądzą krwi zaczął powoli wspinać się na narożnik. Chybocąc się niczym rozhuśtana na pełnym morzu łajba pchana przez wichry wiatru dmącego w jej żagle, stanął na jego samym szczycie, po czym wzbił się wysoko w górę, a następnie z wystawionym łokciem wylądował dokładnie tam gdzie zamierzał – trafiając wprost w czaszkę rywala (Diving Elbow Drop). Sandow był bezradny jak bezradni byli Pompejczycy wobec gniewu Wezuwiusza. Pomimo to w tylko sobie znany sposób zdołał unieść do góry bark, nim sędzia zdążył trzeci raz uderzyć o matę. Edge na moment zamarł w bezruchu, niedowierzając w to co się wydarzyło. Po chwili jednak wściekle uderzył pięścią o matę, a w jego oku błysnęło coś niedobrego. Pochwyciwszy rywala za kudły, pomógł mu stanąć na nogi, a następnie spojrzał mu głęboko w oczy. Edge się nie śpieszył – celebrował każdą sekundę swoich poczynań. Dopiero po upłynięciu kilku sekund potężny cios zadzwonił o czaszkę Sandowa. Po chwili kolejny! I jeszcze jeden! A każdy następny był wzmacniany przez Kanadyjczyka ostrym skrętem bioder. Sandow zachwiał się rozkładając szeroko ręce, lecz nie upadł.
- Miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia tak jak umysł potrzebuje książek. Już Ty powinieneś o tym doskonale wiedzieć - wykrzyknął Edge, po czym wzbił się wysoko w górę i odciskając swoją podeszwę na klatce piersiowej przeciwnika, powalił go Dropkickiem!
Niezwykle trudno jest wspiąć się na szczyt. Jeszcze trudniej jest się jednak na nim utrzymać - wie o tym każdy, kto choćby przez chwilę na nim stanął. Kanadyjczykowi przychodzi to jednak z niebywałą łatwością.
Offline
Oba posty stoją na wysokim, powiem wręcz czołowym poziomie. Postawiłem jednak bez cienia wątpliwości na Edge'a. Jednak językowo był on wyśrubowany do granic możliwości. Nie tylko pod kątem opisu walk ale również użytych środków stylistycznych. Chylę czoła.
Offline
Oba posty na najwyższym poziomie, myślę, że nie ma potrzeby, jak to mam w zwyczaju rozdrabniać się na aż pięć kategorii, bo wszędzie przyznałbym wam remis. W zamian pochylę się nad jedną, która po przemyśleniu, jak to bywa w wyrównanych walkach z jakiegoś powodu musi być tą jedyną decydującą - język. Jak dla mnie Remik, aż zanadto tym razem przesadził z wyszukanym słownictwem, przez co lekko ucierpiała na tym przyjemność z czytania całego KŁ. (wiem, że jest to też częścią gimmicku, ale można go było zaznaczyć w trochę inny sposób) Krzysztof bardzo dobrze to wyważył, chociaż w jednym miejscu, wyobrażając sobie wykrzykującego Edge'a przed wykonaniem akcji, zdanie w stylu ''Miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia tak jak umysł potrzebuje książek.'', trochę się uśmiechnąłem. Również przyznam punkt jak Marceli.
Ostatnio edytowany przez Stif (2020-07-14 13:39:52)
Lio Rush
1# United States Champion (Lio Rush)
1# United Kingdom Champion (AJ Styles)
Offline
Z uwagi przewagi pozycyjnej w federacji masz prawo wygrać czysto ze sporą przewagą. Booking na dowolną ilość słów. Gratulacje
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
*Strażnik Parkingu™
Trwająca jakiś czas już inicjatywa Edge'a była przeplatana pojedynczymi zrywami Sandowa, które skutecznie jednak gaszone były przez Kanadyjczyka. Przed momentem Edge wykonał Flapjack, po którym ustawił się w narożniku i zaczął zachęcać rywala do podniesienia się. Fani wiedzieli, że koniec jest bliski. Sandow wstał, odwrócił się w stronę Kanadyjczyka, a ten niczym wystrzelony z procy ruszył w stronę przeciwnika. Damien zgrabnie jednak odskoczył w bok - zawodnicy się minęli. Sandow przytomnie spróbował wykorzystać moment dezorientacji oponenta i ruszył na niego z Lariatem, lecz tym razem to zwycięzca Royal Rumble Matchu zrobił unik. Znalazłszy się za plecami Sandowa, chwycił go za brodę i ściągnął na deski wykonując Edge - O - Matic! Sandow na deskach! A Edge raz jeszcze poszedł do narożnika. Pochylony zaczął wymachiwać ręką. W końcu rywal wstał, odwrócił się i wpadł wprost pod dewastującego Speara! Po tej akcji Edge padł na matę i odliczył rywala do trzech. Seria Kanadyjczyka trwa w najlepsze!
Offline