Jestem

Dzyń dzyń dzyń! Po zabiciu w gong mamy "kto ładniej" na 400 słów, powodzenia

Zeszłotygodniowy Main Event zaowocował w zwycięstwo drużyny, którą miałem przyjemność godnie reprezentować. Triumf w tym pojedynku smakował dwa razy lepiej, ponieważ w przeciwnej ekipie znajdował się znienawidzony przeze mnie Ciampa.. pokonałem go i zrobię to po raz kolejny, gdy tylko nadarzy mi się okazja. Moim dzisiejszym wyzwaniem był Damien Sandow, z którym raz już przegrałem i nie zamierzałem dokonać tego po raz drugi. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy tylko usłyszałem skandującą moje imię publiczność, która zachęcała mnie do tego, abym skrzyżował "rękawice" ze swoim przeciwnikiem.

Opuściłem bezpieczną strefę i nonszalancko machnąłem ręką w kierunku Sadnow'a, pokazując mu tym samym, aby na mnie ruszył. Damien nie należał jednak do głupców i wiedział, co może go czekać, gdy tylko na mnie ruszy. Uniosłem ręce ku górze, ciesząc się przedwcześnie ze zwycięstwa, a "inteligent" jedynie wywrócił oczami - to była moja szansa, ponieważ nie był przygotowany na atak z mojej strony. Wyrwałem się z łańcucha bezczynności i wymierzyłem siarczystego slapa na jego klatkę piersiową, która powoli zaczynała się czerwienić. Chciałem kontynuować natarcie, lecz zostało mi to szybko uniemożliwione. Damien sprytnie wcisnął swoje palce w moje oczy, czego nie dostrzegł sędzia. Momentalnie utraciłem zdolność odnalezienia się w sytuacji i straciłem równowagę, ponieważ Sandow wzbił się ku górze i odcisnął podeszwy swojego obuwia na mojej klatce piersiowej. (Dropkick) Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, to ponownie musiałem zmagać się z piorunującym bólem, gdyż nieustępliwy samozwańczy geniusz skoczył na moją głowę. (Curb Stomp)

Damien chwycił mnie za włosy i podniósł do stójki, ale że byłem plecami do niego, to sprawnie objąłem tył jego głowy i wyskoczyłem, po czym przysiadłem na pośladki, a nos przeciwnika wbił się w mój bark! (Stunner) W tym momencie publiczność ponownie uwierzyła w mój sukces, dlatego bez dłuższej chwili namysłu pozbierałem się z desek maty ringowej i odbiłem się od lin. Rozpędzony biegłem w docelowe miejsce, a gdy byłem tuż przed nim, to wbiłem się w nie z całych swoich sił! (Spear) Powróciłem na właściwe tory, a to ucieszyło całą zgromadzoną na stadionie widownię, która za moje ringowe wyczyny nagrodziła mnie gromkimi brawami. Przystanąłem na chwilę, aby złapać jakże drogocenny dla mnie tlen i przywrócić spokojny oraz jednostajny oddech. Damien był w szoku i trzymając się za swoją twarz zataczał koła na samym środku kwadratowego pierścienia. Miałem go już w garści i chciałem to wykorzystać. W mojej głowie ulokowała się tylko jedna zasada: oko za oko, ząb za ząb... Damien! Najpierw Ty, potem Ciampa... 

Ostatnio edytowany przez Lord Grand (2019-02-06 18:55:54)

Odpis będzie krótki bo nie jestem w najlepszej formie zdrowotnej. Ogółem Kevin mam okazję sędziować Twój kolejny pojedynek, w tym poście dostrzegam już progres względem poprzedniego. Uniknąłeś wprowadzenia nadmiernego chaosu i nie przerysowałeś gimmicku, więc za to należy Ci się plus. Nie do końca podobał mi się opis walki, brakło czegoś co wyróżniłoby to na tle innych postów. Tutaj wystarczy spojrzeć na post twojego oponenta Gargano ciekawie rozpoczął, opis dobrze wprowadził nas do klimatu starcia. W dalszej części też nie dostrzegłem błędów, dobrze że odniosłeś się do rywala z PPV podoba mi się trzymanie story w postach na tygodniówkach. Z mojej strony to tyle i punkt ląduje na koncie Gargano.