King is in the ring

Zakładam w sumie że jestem w ringu po naszym segmencie.

Niedoceniony i zdradzony,
taki właśnie się czułem. Wziąłem tych ludzi pod swoją opiekę. Dałem im przebywać w blasku mojego majestatu. Pozwoliłem im podziwiać moją królewską postać, żeby zrozumieli jakimi półgłówkami i barbarzyńcami są. Oni jednak nie odpowiedzieli podziwem jaki jest mi należny. Marne namiastki wrestlerów nie zgięły przede mną kolana, mimo że widzieli jak są słabi. Marna publika zdążyła już o mnie zapomnieć, przez moją przerwę w czasie której leczyłem stawy które nie wytrzymały ciężaru tego królestwa dźwiganego przeze mnie samotnie. Plebs radośnie podniecał się znanym mi już satanistą oraz Cody m. Black zdążył sobie zasłużyć może nie na sympatię, ale na szacunek. Rhodes był dla mnie nikim.
       Dzisiejszej nocy wszystko wróci do normy, powstaję jak feniks z popiołów by w końcu zyskać pełnię władzy. Walizka Money in The Bank jest moją drogą do potęgi. Nie popełnię błędu z przed tygodnia, w ringu jestem obecny duszą i ciałem.
        Zacznę od tego żenującego motłochu, przerwałem ogólny szum i chanty na cześć moich rywali wykrzykując do widowni. - HEJ, wrócił wasz król robaki - Po krótkiej pełnej konsternacji ciszy usłyszałem odpowiedź w postaci głośnego buczenia. Uśmiechnąłem się pod nosem.



Moje dalsze akcje przerwało trzykrotne uderzenie w gong, batalia się rozpoczęła. Rzuciłem spojrzenie w kierunku Blacka. Znaliśmy się nawzajem, wiedzieliśmy jak walczymy. Nie znaliśmy za to Codiego. Na mój sygnał, niczym sprawnie dowodzona armia ruszyliśmy na Rhods'a zwalając go z nóg, podwójnym Clothslinem. Amerykanin niespodziewanie szybko wstał. Zanim jednak zdążył cokolwiek zdziałać, satanista zaatakował go od tyłu, zakładając mu nelsona  i wystawiając mi w ten sposób naszego wspólnego rywala na - Superkick - Alister wypuścił z rąk zwiotczałego Codiego i pozwolił mu opaść na deski, nie nacieszył się jednak za długo widokiem nieprzytomnego przeciwnika, gdyż natychmiast sam przyjął na twarz, kolejnego - Superkicka  - Nie marnowałem czasu i natychmiast spróbowałem przypiąć wcześniej powalonego Rhod'sa. Sędzie rzucił się do liczenia, a arena zamarła w oczekiwaniu na kick out. 1... 2... KICK OUT! Widownia odetchnęła z ulgą i zaczęła wiwatować na cześć Amerykanina.  Rzuciłem im tylko nienawistny grymas i spróbowałem pinu na sataniście.



Tym razem arbiter zdołał zalewie raz uderzyć dłonią w matę, zanim Black oderwał bark od podłoża. Moi rywale powoli dochodzili do siebie, a ja nie miałem specjalnego pomysłu jak dalej rozegrać, ten pojedynek. Postanowiłem sięgnąć po dozwolone w triple threat matchu atrybuty. Wyślizgnąłem się z ringu by po chwili wrócić do niego dzierżąc w dłoniach krzesełko. Publika na ten zabieg odpowiedziała kolejną falą heatu. Nie doceniłem jednak moich rywali, którzy zdążyli powstać i zanim zdołałem zrobić jakiś użytek z krzesełka zostało mi ono wyrwane przez Blacka, w oczach satanisty płonęła furia, wydostałem się z ringu błyskawicznym ślizgiem, w ostatniej chwili unikając uderzenia.

-------
Przekroczony nieco limit chyba.

Aleister rozejrzał się po swoich rywalach biorąc głęboki wdech.

Czuje jak słabnę. Mój Pan odziany w ciemność jest rozczarowany tym, że zmarnowałem już DRUGĄ okazję na zdobycie tytułu. Czuje jak ubywa ze mnie siła, jednakże nie ma co się dziwić. Który pracodawca chciałby opłacać źle prosperującego pracownika? Który sponsor chciałby przeznaczać pieniądze na nie zwracającą się markę? Muszę uważać by nie stracić tego co najcenniejsze w moim życiu - mojego paktu z diabłem.

Holender uznał, że dzisiejszy pojedynek rozpocznie agresywnie. Rzucił się na będącego w cornerze Nevilla, który nie zachował odpowiedniej koncentracji i łatwo dał się zaskoczyć. Black bardzo dosadnie pokazuje swoją frustrację jaka przepełnia go po porażce na Backlash. Na zmianę okłada swojego rywala z Anglii ciosami z pięści i kopnięciami, aż w końcu postanawia wyrzucić go poza kwadratowy pierścień. Cody stoi w narożniku znajdującym się na przeciwko całego zamieszania i uważnie się przygląda zaistniałej sytuacji z bardzo dużym przygotowaniem.

Nie mogę już patrzeć na tego Angielskiego szczura. Kolejny raz muszę się z nim użerać mimo, że już udowodniłem moją wyższość nad nim. Na cholerę mam udowadniać ją po raz kolejny? Czas na smak nowej ofiary.

Anti-Hero i American Nightmare podeszli do siebie z opanowaniem. To ich pierwsza walka przeciwko sobie więc nie byli porywczy. Uważnie przyglądali się swoimi krokom. Nie da się ukryć. Widownia z równie dużą ekscytacją przyglądała się ich ruchom - dla nich to również nowe doznanie, zetknięcie się w ringu tych dwóch przeciwników, tym bardziej o prestiżową stawkę jaką jest bilet na Money in the Bank. W końcu dochodzi do klasycznego klinczu! Cody jest zdecydowanie wyższy od swojego rywala więc z łatwością z klinczu przechodzi do Headlocku. Książę Ciemności nie miał zamiaru spędzać dużo czasu w uchwycie i wyprowadził kilka uderzeń łokciem w plecy swojego oponenta. Czując, że uchwyt jest luźniejszy odepchnął się od swojego rywala rękami wyciągając swoją głowę z uchwytu, a jego samego posyłając na przeciwległe liny. Kitchen Sin.. widać po ustawieni Blacka, że taki był plan, jednakże Cody zatrzymuje się na linach! Pewnie szybko ruszyłby do ataku gdyby nie przeszkoda w postaci Nevilla, który chwyta go za nogę i wyciąga poza ring! American Nightmare jednak szybko odnajduje się w sytuacji i wpada w wymianę punchy z Anglikiem gdy już oboje są poza ringiem. Aleister bierze krótki rozbieg i wyskakuje nad trzecią linią prosto na swoich rywali prezentując piękną Sommersault Planche! Cody i Neville padają pod ciężarem Holendra. Książę Ciemności zrywa na równe nogi wcielenie Amerykańskiego Koszmaru i.. "ouu" - ta reakcja widowni została wydana jednogłośnie! Apron Belly To Belly Suplex! Aleister wraca do stójki i kieruje wzrok na walizkę.

___

JEŚLI by zdarzyło się, że wygrałem uprzedzam, że nie będę w stanie napisać bookingu. Jutro wyjeżdżam do niedzieli i nie będę miał czasu i możliwości by zajrzeć na forum więc proszę sędziego o ewentualne zabookowanie końcówki. Post może zawierać błędy gdyż jest pisany w przed wyjazdowym amoku - nie mam czasu na sprawdzanie go. Liczę na wyrozumiałość - pozdrawiam.

Emiel - początkowo czytając twój post miałem wrażenie że będzie on naprawdę dobry, czułem w nim heelowego Nevila i jego władczą naturę. Czytając drugi raz, coś mi jednak przeszkadzało i są to użyte słowa. Widać dużą poprawę i twoja dalsza kariera zapowiada się bardzo dobrze. Gdybyś tylko ubogacił słownictwo, byłyby naprawdę świetny pościk.

Sith - twój post posiada chyba wszystko co powinien mieć dobry post, zachowałeś gimmick, dodałeś przemyślenia swojej postaci. To jest mój styl, ciągnąłeś gimmick przez cały post, utrzymując wszystko w logicznej całości. Czytałem jednak twoje lepsze posty i ten widać że pisany na szybko.

Marceli - jak ty mnie żeś w tym momencie właśnie zaimponował, opis przeciwników, wplątanie Stardusta to jest to co chciałbym czytać w twoich postach. W takim gimmicku chce się oglądać Cody'ego, to są prawdziwe pieniądze.

Każdy z was bardzo się postarał, jednak tutaj widać wyraźnie odstęp pomiędzy wami, a Marcelim. Może gdyby Sith miał trochę więcej czasu na napisanie posta wyglądałoby to inaczej, bo początkowo myślałem że najlepiej właśnie on napisał. Emiel również dał dobry post, który na samym początku wydawał mi się naprawdę bardzo dobry. Mój głos leci jednak na Marcelego.

Panowie dobra robota.
Emiel - dobrze piszesz Blackiem. Musisz jeszcze troszkę popracować nad płynnością i detalami. Gimmick masz, język ok ale ewidentnie brakuje ci jeszcze tego doświadczenia. Ćwicz bo masz potencjał.

Sith - post wypełniony gimmickiem od samego początku do końca. Król Neville 1. Język dobry, ake stać Cię na więcej. Czuję, że trochę pisałeś to na szybkiego, bo stać Cię na więcej. Mam nadzieję, że następnym razem uda ci się więcej wygospodarować więcej wolnego.

Marce Lee - Tutaj post kompletny. Fajny booking walki, dobry a nawet bardzo dobry język i gimmick ukazany na całości. Może nie tak dużo jak u Neville ale git. Utrzymujesz poziom m, a ja nadal stwierdzam że dobrze zrobiłeś, iż oddałeś Cesaro.

Cody wygrywa odliczając Blacka. Napisz w bookingu, jak Neville się spóźnia z przerwaniem.