Na wielkim telebimie, umieszczonym na arenie ukazał się obraz z zaplecza, gdzie obiektyw kamery skierował się wprost na posturę K.O. Kanadyjczyk jak zwykle z grobowym wyrazem twarzy przemierzał korytarze backstag'u, aż w końcu natknął się na kolejnego zawodnika z jego kraju. Był nim oczywiście nikt inny jak Chris Jericho, czyli zapaśnik, który stanąć miał u jego boku dzisiejszego wieczoru. Kevin widząc swojego rodaka, wyciągnął ku niemu rękę, krzycząc:

- Chris, zaczekaj chwilę! Nie powiem, że się cieszę, że to właśnie Ty staniesz w moim narożniku w dzisiejszej walce, ale powiedzmy, że nie jestem też aż tak mocno zawiedziony tym faktem. Zawsze mogłem trafić o wiele gorzej... Chyba słyszałeś co ogłosił Triple H?

Chris spojrzał na K.O, przytakując iż zapoznał się ze słowami COO. Jericho nadal nie wiedział o co może chodzić Owens'owi tym bardziej, że to właśnie Chris ma lepsze statystyki, jeśli chodzi o pojedynki, niż sam Kevin.

- To dobrze, że słyszałeś. Powiedzmy, że dzisiaj jako tako współpracujemy, ale jak już doprowadzę nas do zwycięstwa w tej walce, to musisz wiedzieć, że za tydzień porachuje Ci kości. Zgadasz się?

Na twarzy K.O wymalował się szeroki uśmiech, który rozpoczynał się od jednego ucha, a kończył się na drugim. Chris wyraźnie był zniesmaczony pyszałkowatością Kevin'a, ale widać było, że ma jakąś ciętą ripostę na słowa swojego rodaka...