Już zawodnik chciał witać się z gąską, wymierzając kolano prosto w moją twarz, jednak nagle chwyciłem jego kolano i dość mocno odepchnąłem.
- O nie, koleżko! Nie tym razem! Nie myśl sobie, że możesz sobie tak pogrywać z mistrzem!
Zacisnąłem zęby i z lekkim zdenerwowaniem oraz zacięciem ruszyłem na lekko zdezorientowanego rywala, wykonując mu Full Nelson Slam.
Offline
Dropkick prosto w twarz Rollins'a! To miał być jego koniec! Początek końca, kogoś, kto nigdy nie zasługiwał na żaden sukces. W owym momencie chciałem mu pokazać jak daleko jest od tego pasa i wcale nie liczy się w rywalizacji o niego. Kiedy podniósł się na nogi, spoliczkowałem go dość mocno, aby bardziej go zdenerwować. Nie zwlekając długo zacząłem serię atak pięściami prosto w jego facjatę (Sequence of Punches).
- Zdychaj, gnido! Zaraz Ci się odechce tej walki, zobaczysz!
Po owych słowach stanąłem dumnie na ringu, pozdrawiając fanów, lecz większość z nich była zdziwiona stopniem mojej agresji. To był dziwny moment.
Offline
Mocne chwile tej walki zdecydowanie należały do mojej osoby - szaleńca. Wyraźnie dominowałem i w głowie powstawał już powoli nowy pomysł - dźwignia. Znaleźliśmy się na samym środku pierścienia i ją zapiąłem - Cumel Clutch na samym środku ringu; daleko do lin, rywal lekko zmęczony; może będzie klepał!
Offline
Czując ciężar swego przeciwnika na swym kręgosłupie wiedziałem, iż muszę zareagować. Nie stawianie się konkurentowi sprawiało, że miał On bardzo łatwą drogę do wygranej. Stacjonując w centralnym miejscu kwadratowego pierścienia zacząłem działać! Ów dźwignia nie była perfekcyjnie dopięta, a ciężar nie był w pełni ułożony na dolnej partii pleców przez co podwijając swe nogi w kierunku klatki piersiowej, udało mi się osiągnąć pozycję jaką chciałem. Kolejno to ręce, które miałem zablokowane poprzez nogi dysydenta - objąłem je. Wtem odchylając się do tyłu sprawiłem iż Jay spoczywał na plecach, przerzucając jeszcze swe nogi za plecy przypiąłem -
PIN
PS: Wyjście opisywałem na zasadzie tego linku ---> https://www.youtube.com/watch?v=W6fUtUuAxaY
`Brock Lesnar.
0 | 0 | 0#1 Contender for InterNational Championship (as Ragnar)
Offline
Pin został przerwany, sędzia nie doliczył do trzech! W owym momencie naprawdę mi ulżyło. Wziąłem głęboki oddech i wolno podniosłem się do pionu w zupełnie podobnym tempie jak mój przeciwnik. Stanęliśmy ze sobą oko w oko. W wrestlingu często bywają takie momenty, ale ciężko określić co zawodnicy wtedy myślą. Ja czułem pewien zew natury, jakąś dziką chęć wyzwolenia swojej agresji, która teraz dość mocno zmieszała się z nienawiścią, gdy przypomniałem sobie o trudnych momentach swojego dzieciństwa - czasami zwyczajnie nachodzą mnie, a wtedy jakoś próbuję je rozładować - bardzo mnie to uspakaja. Większość moich fanów wzmocniło swój doping, wiedzieli, że albo teraz, albo nigdy! Dodało mi to otuchy i w owej chwili pokiwałem do nich dość szybko. Chciałem zrobić kolejny ruch po zwycięstwo. W końcu przybliżyłem się do przeciwnika, nie spuszczając z niego wzroku.
- Seth, nieźle sobie radzisz, jeszcze chyba nikt nie był tak daleko, jak Ty, lecz muszę Cię rozczarować, czasami na samym końcu zdaje nam się polegnąć, zdarzy się to i Tobie! Nie wiesz... Nic nie wiesz! Jesteś gościem, który ma talent, ale brakuje mu charyzmy i stylu. Umiejętności to nie wszystko. Jestem taki, bo tak ukształtowała mnie przeszłość i złe wspomnienia. Musiałbyś cofnąć czas, żeby coś zmienić, jednak nigdy Ci się to nie uda...
Offline
Cóż, dwie sprawy. Zbooker wykorzystał już swój limit co do przedłużenia, wcześniej nawet tego nie zauważyłem, więc nie będę już w to wnikał. Podobnie jest z Curixem, który dwa razy użył 24, ale to mój błąd, ponieważ nie zauważyłem.
Druga sprawa jest taka, że nawet po przeczekaniu tych 36h, Zbooker i tak nie wyrobił się z postem.
Ogłaszam więc, że jest 1:1. Curix zwycięża to OS walkowerem. Jedziesz dalej, jeszcze będziecie mieli chwile, aby się popisać
Karta postaci: TRANQUILO
Offline
A więc tak, tutaj była taka sprawa, że pozwoliłem Zbookerowi na dłużej z tego co pamiętam, jeszcze wziąłem mu czas. Teraz już on minął, ale przecież ja post dodałem... Ech, nie wiem sam już się w tym pogubiłem, w każdym razie napiszę kolejny post...
Hurricanrana wbiła mojego przeciwnika twarzą w matę. To musiało być bolesne! Należało mu się. Czułem, że wróciłem i jestem o wiele bardziej świeży oraz mogę zrobić dużo więcej w tej walce, niż do tej pory. Fani dodali mi większej odwagi, teraz byłem gotowy na kolejny atak. Tak też się stało po krótkiej chwili. European Uppercut zaskoczył Seth'a, tuż po tym jak wstał. Wtedy zachwiał się na nogach, a nawet przewrócił. Sam byłem zdziwiony jego reakcją na jedną z moich firmowych akcji. Przeszło mi przez głowę kilka myśli, które wyglądały jak wielka klisza. Następnie szybko z zaskoczenia przeszedłem do liczenia mojego przeciwnika - PIN!
Offline
Jeden... Dwa... Pin przerwany. Niestety tym razem nie udało mi się odliczyć rywala, ale było już coraz bliżej jego końca. W głowie miałem pełno scenariuszy na tą walkę, jednak jeden wydawał się być najbardziej trzeźwy. Liedy rywal wstał, wykonałem Running Dropkick i szybko wrócił do pozycji leżącej. Zauwaźyłem, że znajdował się dla mnie w idealnym położeniu, żeby osiągnąć mój chwile temu planowany cel. Następnie pokarałem go dźwignią Single Leg Boston Crab. Teraz musiał klepać! Docinsnąłem to z całej siły, odciągając go jak najdalej lin i czekając aż sędzia da znać, że rywal się poddał i to już koniec walki.
Offline