Wchodzę

Obaj zawodnicy w ringu. Kto Ładniej ? max. 600 słów

Ciężkie dni mijają... Ból nie zanika, zostaje w miejscu i niszczy wszystko co napotka. Tłumi inne uczucia, chcąc przejąć władze nad ciałem, ale teraz wiem, kiedy mój ojciec wybudził się z wiecznego snu, że mam po co walczyć, że mam dla kogo walczyć... Czekaja mnie batalia o honor naszej rodziny. To ja muszę dźwigać ten ciężar na swoich barkach. Grunt to umieć się skoncentrować i dać z siebie wszystko wyczekując tych najdroższych chwil spokoju. Wystarczyło kilka tygodni posiadania trofeum, by już w około mojej osoby zaczął się harmider, lecz to co uczynił Alberto, mocno zaszło mnie za skórę, uderzyło w najczulszy punkt. Wrestling rzadko łamie pewne granice, lecz tym razem stało się, że przekroczono je. Zaatakowano kogoś z poza okręgu tej historii, po co? By zdobyć tytuł? By rozłupać moje ciało na dwie części , wyjąć serce i je zdeptać. Nie pozwolę rzucić się w piach i zakopać głęboko pod ziemią. Będę walczył do ostatniego tchnienia, do ostatniej kropli. A to wszystko dla jednej osoby i przez jedną osobę.

Wygra tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie by je osiągnąć.

W moich uszach, zabrzmiał jedwabiście gładki dźwięk gongu, który jak Huragan Katrina oczyścił mój umysł. Przymknąłem oczy, wyobrażając sobie ojca w szpitalnym łóżku. Każde wspomnienie boli, ale to da się pokonać i taka właśnie jest ma taktyka. Zebrałem się w sobie, przyjąłem odpowiednia postawę i marszem żałobnym ruszyłem ku Meksykaninowi.

Sfinalizowaliśmy swą wędrówkę w samym centrum kwadratowego pierścienia. Nasze oczy spotkały się ze sobą. Wiele można z nich wyczytać, aczkolwiek u Alberto jedna cecha wychodzi naprzeciw reszcie. Gniew. To okrutne uczucie, które potrafi mieć swoje dobre jak i złe strony. Mam głęboką nadzielę, że dziś obróci się to na przekór jego działania i da mi prostą drogę ku victorii. Zarzuciłem swe dłonie na jego barki, mocno napierając w stronę Del Rio. Przeciwnik uczynił dokładnie tę samą czynność. Nawzajem wbijamy swoje paznokcie w obojczyki. Nie można rozdrażniać Byka. A on działa na mnie jak czerwona płachta. Uniosłem kolano ku górze i wbiłem je w jego brzuch. Rio zgiął się w pół i zaplótł ręce wątrobie. Musze wykorzystać zaistniałą sytuację. Złapałem jego głowę wciskając ją pod moją pachę oraz jednocześnie unieruchamiając całe ciało. Uśmiechnąłem się do publiczności, która w stu procentach bez wyjątku stoi po stronie dobra. A oto walczyli moi pradziadowie. Lekko podskoczyłem na piętach i szybko upadłem, jeszcze mocniej ściskając jego buźkę. Chyba wiecie co to znaczy? DDT wchodzi w życie. Publika wstała z miejsc oklaskując mój wyczyn. Początek mogę zaliczyć do jak najbardziej udanych, ale czy kontynuacja tego starcia potoczy się równie promieniście? Odbiłem się od pobliskich lin nadając dynamiki kolejnej akcji. Wyskoczyłem do góry tuż przed jego rozłożonym ciałem i dobiłem soczystym Bionic Elbowem. Alberto zajęczał jak kobieta podczas orgazmu, a ja uśmiechnąłem się. Szczerze uśmiechnąłem wiedząc, że jeden z ważniejszych etapów tego starcia mam już za sobą. Teraz albo pójdzie jak z górki lub odwrotnie. Ale nie warto marnować czasu na rozmyślanie, bo możemy stracić wiele cennych chwil już teraz. Meksykanin dość żwawo podnosił się. Ruszyłem w jego stronę, złapałem za rękę i mocno szarpnąłem ku liną. Przeciwnik powrócił w moją stronę z podwojoną szybkością. Ja tylko na to czekałem. Przechwyciłem jego pędzące ciało z odpowiedniej pozycji i upadłem. Wykonując tym samym Sidewalk Slam. Piękna akcja w wykonaniu złotego człowieka.

Co by się nie działo nie wol­no nam uciekać, nie można się pod­da­wać, mar­twić i narzekać! 

Możesz mnie zgnieść, zam­knąć, zniszczyć... Ja pow­stanę ko­lej­ny raz i wyg­ram, bo ja się nie pod­daję. Nigdy.

ilosc słów: 579, unikalnych: 396

Świetny start. Nie marnując cennych chwil, szybko ruszyłem do dalszego ataku. Uniosłem ponownie nogę i opuściłem ją na jego brzuch. Przeciwnik automatycznie przysiadł. Zaś ja złapałem jego włosy, a właściwie głowę i mocno trzymając pomogłem wstać. Zaspokoiłem go punchem w twarz, który pozostawił lekkie zaczerwienieni na poliku. Z każdym ciosem, to co gromadziło się we mnie te tygodnie wypłynęło. Każdy cios, każdy jego jęk sprawia mi ogromną przyjemność wprowadzając w stan ekstazy. Upiększyłem całą kombinację ciosem w podbrzusze. Zapiałem ręką jego twarzy, zaś dłoń Alberto zarzuciłem na mój bark niczym szmatę. Mocno złapałem jego majtki i napinając wszystkie mięśnie wyniosłem ku górze, finalnie upadając. Meksykanin przybity do maty za pomocą Suplexu, a ja potrzebuję chwili na oddech, by pozbierać do kupy wszystkie myśli. .... Alberto już zaczyna się podnosić. Rozpędzony ruszam w jego stronę. Wyskakuję do góry i taranuję soczystym DropKickiem, który już po raz 4 zwala go z nóg. Oj niech się przyzwyczai do tego stanu.

Chwilę po wykonaniu akcji udałem się do narożnika. Zwinnie przeskoczyłem na apron i krok po kroku wspinałem się ku szczytowi. Po paru sekundach, już pewnie stałem na trzeciej linie. Alberto z zgryźliwą miną powoli podnosił się. Krzyknąłem. Ugiąłem nogi i wyskoczyłem rozpoczynając cudowny lot. Starowałem oponenta cudownym Diving Clothesline, które na długo zapisze się w jego pamięci. Nie marnując czasu. Uniosłem stopę do góry i wbiłem ją w jego brzuch powodując przysiad oponenta. Owinąłem rękę na jego szyi i usiadłem za jego plecami, a już po chwili oplotłem swe nogi w około jego bioder. Mamy *SUB*Good Night Sweett Charlotte! Publika z uwagą patrzy na wydarzenia. Czy to już koniec?

Znalazłem się w bardzo złym położeniu, nie tak to miało wyglądać ale mam jeszcze szansę. Goldust mocno trzyma swój submission i szybko musze znaleźć sposób żeby się z niego wydostać. Złoty trzyma sub w sposób taki że mam wolne ręce i zachował się głupio nie zapinając go na środku ringu więc szybko ręką łapię się lin a sędzia musi odciągnąć Goldusta




* z postu Roberta nie wyczytuję gdzie się znajdujemy więc wybrałem swoją opcje

Goldust odciągnięty a ja nie tracąc czasu podnoszę się i gdy Goldust już zmierza w moją stronę ja niespodziewanie ruszam w jego stronę i powalam go akcją Double Axe Handle. Goldust z hukiem padł na matę a ja przejąłem inicjatywę - teraz muszę zadbać żeby utrzymać ją jak najdłużej. Podrywam z maty złotego i obijam mu twarz kilkoma ciosami po czym wynoszę i wykonuję Hammerlock Falling Powerslam. To jednak nie koniec, mój rywal próbuje złapać kilka głębszych oddechów i zregenerować siły lecz nie pozwalam mu na to gdyż mocnym kopniakiem zaatakowałem jego klatkę piersiową po czym podniosłem Goldusta aby wykoać Fisherman Carry Double Knee Gutbuster