#1. Singles Match:
Christian vs. Aleister Black
Sędziowie: Ryse & Stif
Sędzia główny: Grand
Offline
Offline
No i witam panów w tejże walce. Zapraszam was do kto ładniej na maksimum 400 słów, zróbmy tak że jest końcówka pojedynku i szykujecie się do jego zakończenia. Walka ciągle była wyrównana, ale teraz oboje leżycie na macie po jednym ze zderzeniu.
Seth Rollins
8 | 0 | 4
WHC Champion (Cesaro)
IC Champion (Seth Rollins)
"Lazur, piasek, ja i ona, życiem pijani na skałce
I odsłonięte ramiona, jej głowa na mojej klatce"
Offline
Black przeciągle zbierał się z maty. Wyczerpująca potyczka powodowała koszmarny ból, który nieustannie próbował przezwyciężyć. Kiedy w końcu powrócił do stójki szorstko zmierzył rywala, któremu ta sztuka również się powiodła. Choć na pozór złowróżbny wzrok Aleistera mógł niepomiernie zaniepokoić, a nawet przyprawić obiekt, na który go zwrócił o gęsią skórkę, to w najmniejszym nawet stopniu nie miał on nieczystych intencji. W żadnym wypadku nie planował uciekać się do technik zakazanych, uznawanych przez niego za bluźniercze wobec profesjonalnego wrestlingu. Jego chłodna głowa odrzucała gniew czy inne irracjonalne emocje, które mogłyby przyćmić umysł. Dutch Destroyer miał już gotowy plan jak poskromić Kanadyjczyka, jak zagrać, aby zmienić jego myśli w iście piekielny koszmar i koniec końców posłać go prosto w objęcia Hypnosa. Mimo po potwornych cierpień zaznanych w trudach boju zawodnicy jeszcze raz weszli w klincz. Nieprawdopodobna wręcz konwergencja warunków fizycznych sprawiła, iż próba sił długo nie mogła się rozstrzygnąć. Żaden z nich nie był w stanie wywalczyć choćby odrobiny przewagi, a odurzeni hipnotycznym tembrem dopingu trybun nie zamierzali odpuszczać nawet na ułamek sekundy. Kakofonia owacji dosłownie opętała rywali, przez co ich szamotanina o dominację po prostu nie mogła się zakończyć. Finalnie jednak Black znalazł furtkę do podbudowy mglistego labiryntu w umyśle Christiana i wprowadzenia go na wąską, cienistą ścieżką nieuchronnie prowadzącą ku zatraceniu - zdecydowanie wcisnął kolano w przeponę konkurenta. Kapitan Charyzma na moment stracił oddech i to wystarczyło, aby Holender rozwinął swoje ciemne, nietoperze skrzydła. William z wyczerpania padł na kolana, a Holender usadowił jego podbródek na swoim bucie i w ten sposób podniósł. Black Mass było formalnością... jednak nie! Kanadyjczyk uchylił się od kopnięcia i chwycił odwróconego plecami konkurenta pod Falling Inverted DDT! 1... 2... Nie! Atmosfera grozy spowiła wszystkich fanów Aleistera, czyżby The End miał doświadczyć własnego końca? Wszystko na to wskazywało, Christian już czekał w narożniku, aby ostatnią szarżą zakończyć potyczkę. Z każdym kolejnym krokiem Dutch Destroyer zbliżał się do posępnego zapomnienia... A jednak przerolował przez plecy pochylonego oprawcy! Obaj Panowie zwrócili się ku sobie i mamy Bicycle Knee Strike! Kapitan Charyzma znalazł się mglistą kurtyną i runął na deski. Zmobilizowana gawiedź już wiedziała co teraz nastąpi i wprost nie mogli się tego doczekać. Raz jeszcze pomogłem odzyskać pion zamroczonemu antagoniście używając stopy. Tym razem Black Mass całkowicie pogrążyło go w mroku. Nieziemskie natchnienie płynące z trybun łagodziło ból, Holender momentalnie osunął się na nieprzytomnego oponenta. Wrzawa na arenie całkowicie zagłuszała dźwięk uderzeń... 1... 2... 3! Christian doświadczył co oznacza Fade... To... Black!
Offline
Jakbym mógł prosić o czas do 15 to bym był wdzięczny i napisał posta. To przez to, że ostatnio mam zapierdol w pracy i sie z niczym nie wyrabiam.
Ostatnia akcja zadziałała w dwie strony, obaj poczuliśmy jej siły i obaj padliśmy przez nią na matę. Jestem już wyczerpany - wysokie tempo pojedynku poważnie dało mi w kość, nie wiem jak długo jestem jeszcze w stanie podejmować walkę. Aliester będący w lepszej kondycji fizycznej prawdopodobnie nie znał tego uczucia, ja natomiast czułem każde uderzenie jakby było ciętą raną na moim ciele. Leząc na macie ciągle kwestionowałem czy chcę się w ogóle podnosić i kontynuować. Może lepiej byłoby odpuścić i wrócić już do domu?
Mimo takiej myśli postanowiłem przynajmniej otworzyć oczy - to co zobaczyłem wszystko zmieniło. Mój wzrok obejmował tłumy fanów którzy wstali ze swoich krzesełek. Ciągle dzierżyli w rękach transparenty z moim imieniem, nosili moje koszulki i co najważniejsze - wierzyli, że jestem w stanie wyjść zwycięsko z tego starcia. Kiedyś powiedziałem, że zrobie wszystko by sprawić radość moim kibicom i wiem, że nie mogę złamać danego słowa. Muszę walczyć...
Nagle doszedł do mnie Black przerywając moją wewnętrzną wojnę. Złapał mnie za ramię i mocno szarpnął do góry. Wykorzystując przewagę pozycji zadał mi kilka mocnych uderzeń które przez swoją siłę cofały mnie. Chwilę później rywal wykonał Spinning Heel Kick posyłający mnie w narożnik. Cały świat wirował, a ja nie mogłem nic zrobić. Ale przecież to ja jestem Christian do cholery, nie mogę mu pozwolić na takie rzeczy... Sędzia był teraz moim sojusznikiem, odciągnął ode mnie przeciwnika dając mi chwilę na oddech. Gdy Aliester próbował ponownie przystąpić do ofensywy złapałem go za rękę. Mocno szarpiąc do siebie nadziałem go na wyciągniętą rękę. Siła uderzenia powaliła oponenta na matę. To był początek zemsty.
Cofnąłem się aż do drugiego narożnika. Tam zacząłem charakterystycznie klaskać. Wszyscy wiedzieli, że koniec jest bliski. Gdy tylko Black stanął na nogi ruszyłem w jego kierunku, Spear był już tylko formalnością. I wtedy po prostu przebiegłem przez przeciwnika jakby nigdy go tam nie było. Nie wiem jakim czasem reakcji dysponuje Aliester, ale dzięki temu ma mój szacunek. Po wbiciu się w narożnik analizowałem dostępne opcję. Jedynym możliwym rozwiązaniem tego jest sytuacja w której odkręcam się tylko po by otrzymać Black Mass i przegrać. Nie mogę na to pozwolić, pokonam przeciwnika jego własną bronią. Odkręciłem się wiedząc co mnie czeka. W ostatniej chwili schyliłem głowę. To była idealna okazja - miałem Blacka ustawionego plecami do siebie. Wystarczyło tylko spleść jego ręce ze swoim. Potem tylko obrót i przepis na zwycięstwo jest gotowy - Killswitch zadało ostateczny cios. Bez ociągania rzuciłem się do przypięcia, a zwycięstwo było już moje.
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
Dobra zacznę od sędziowania w teorii prostszej walki.
Remik: Widzę, że delikatnie wziąłeś sobie do serca, to że ostatnio zrobiłem trochę za bardzo jednostronny pojedynek i tutaj przebieg walki wygląda już lepiej. Co do samego oddania gimmicku to byłbym idiotą jeśli próbowałbym się do czegoś przyczepić, ewidentnie czujesz Blacka i potrafisz nim pisać co już udowodniłeś. W dodatku pojawiło się nieco bogatsze słownictwo i lepszy przebieg walki, bardzo dobry post w którym nie mam się do czego przyczepić.
Spajk: Tutaj jest nieco inne podejście do walki, słusznie z racji lata w ringu opisałeś, że Christian może nie mieć już takiej motywacji, jednak cały czas coś go do tego ciągnie. Z roli Underdoga w opisie walki wywiązałeś się wręcz perfekcyjnie, podobnie jak i twój rywal ładnie opisałeś to co dzieje się zarówno w Twojej głowie jak i w otaczającej Ciebie rzeczywistości. Ten post stoi na równie wysokim poziomie co rywala.
Podsumowując: Mam ciężki orzech do zgryzienia, oba posty mega mi się podobały i mam wrażenie że kogo bym nie wybrał to skrzywdzę tą drugą osobę, muszę jednak podjąć decyzję. Dzisiaj ze względu na bogatsze słownictwo w mojej opini tryumfuje Remik Gratulację
Byli zawodnicy
Jeff Hardy
Streak:
11-1-8
Achievements
1x US Champion(22.07.2018- 16.09.2018)
As Willow:
2-0-1
Offline
Remik: chyba nikt na forum nie wplata tak bogatego słownictwa w swoje posty, a dodatkowo robisz to z sensem, a nie na siłę za co duży plus. Gimmick jak najbardziej widoczny, błędów żadnych się nie dopatrzyłem. Ciekawie radzisz sobie również z opisywaniem z perspektywy trzeciej postaci, której nie jestem specjalnie fanem, ale w Twoim wykonaniu czyta się to naprawdę przyjemnie.
Spajk: post może nie jest przyozdobiony tak bogatym słownictwem jak u rywala, co słusznie zauważył Ryse, ale minimalnie bardziej przypadł mi do gustu. Doskonale widać, że pojedynek już trochę trwa i bardzo dobrze ukazałeś to zmęczenie przepełniające zawodników. Gimmick jest na takim samym świetnym poziomie co u Remika, a dodatkowo u Ciebie również nie dopatrzyłem się jakiś większych błędów. To co minimalnie zadecydowało o takiej a nie innej decyzji to jak dla mnie dobry pomysł nie tylko na zamieszczenie akcji rywala, ale też jego unik przed finisherem, co fajnie pokazuje
siłę, a nawet może i przewagę Blacka, która rzutem na taśmę kończy się wygraną umęczonego Kapitana Charyzmy.
Zostawiam, więc z nie małym bólem głowy sędziego głównego.
Lio Rush
1# United States Champion (Lio Rush)
1# United Kingdom Champion (AJ Styles)
Offline
Remik - post na wysokim poziomie, widać że znasz się na swoim fachu hehe i potrafisz pisać. Słownictwo idealnie dobrane pod Twoją postać, przez co od początku aż do końca czuć gimmick Aleister'a. Bogate słownictwo, brak wielkich baboli, to z pewnością duży plus. Fajnie się to czytało, uważam osobiście, że w 3 osobie można lepiej ukazywać gimmick Black'a aniżeli miałbyś pisać w 1 os. Moje polecenie zostało wykonane, także wszystko jest dobrze.
Spajk - tutaj również mamy wysoki poziom posta. Wkradło się tam parę literówek, ale na to zawsze przymyka się oko przy takich pojedynkach, bo jakoś za mocno w oczy nie kują, ale to trzeba jednak zaznaczyć. Przez post przemknąłem bardzo szybko, czytało się to sprawnie i w miarę czułem Christiana. Jego gimmick generalnie opiera się na publiczności, więc ciężej jest oddać Christiana niż Black'a, ale z zadania się wywiązałeś.
Jeszcze nie czytałem opinii moich przedmówców, ale właśnie się za to zabieram i wszystko będę sumował. No i z tego co zauważyłem jest 1-1. Więc ja muszę zdecydować kto wychodzi zwycięsko. Remik idealnie oddał gimmick swojej postaci, użył bogatego słownictwa i wystrzegł się błędów, jednak Spajk napisał również ciekawy i przyjemny post, przez który przemknąłem bardzo szybko. Szkoda, że któryś z Was musi w tej walce przegrać, ale tutaj już decydują detale i jedynie jakieś upodobania. Ja swój głos również oddaję w ręce Remika, który według mnie był mimo wszystko trochę lepszy. Gratuluję, bo walka naprawdę fajna i wyrównana.
Seth Rollins
8 | 0 | 4
WHC Champion (Cesaro)
IC Champion (Seth Rollins)
"Lazur, piasek, ja i ona, życiem pijani na skałce
I odsłonięte ramiona, jej głowa na mojej klatce"
Offline