"Kingdom" rozbrzmiało na arenie. Owinięty bandażami wokół żeber idę do ringu wyraźnie skoncentrowany i zdenerwowany. Fani nagrodzili mnie owacjami, chociaż widzieli że nie jestem dzisiaj w nastroju do wspólnej zabawy. Wiedzieli również z pewnością czym jest to spowodowane. Kyle O'Riley przeszedł wszelkie granice przyzwoitości, a ja n nie zamierzam tego tak zostawić. Wchodze do ringu i prosze o mikrofon


- Na wstępie chciałbym przeprosić. Chciałbym przeprosić każdego z was przed telewizorem jak i zgromadzonych tutaj, w pięknym OKLAHOMA CITY. Moja kariera w ostatnim czasie nie toczy się w zbyt zadowalający sposób. Musze to z bólem serca wziąć na klatę i przyznać. Utopiłem okazję na walizkę money in the bank, utopiłem okazję na walkę mistrzowska o pas UK. Nie szukam wymówek i przyznaje dałem ciała. Jednak obiecuje wam że odbiję się od tego dna, bo to robię całe życie. Upadam po to by wejśc następnym razem jeszcze wyżej. I tak w kółko i w kółko, bo wierze że jedyna droga by w tym ringu coś osiągnąc, nie ma drogi na skróty...

... I właśnie to jest głównym powodem dla którego tu dziś wyszedłem. Ponieważ niektórym na tym zapleczu wydaje się że mogą załatwić sobie bilet na szczyt cudzym kosztem. Myślą że są sprytni, że ujdzie im to na sucho. Dobrze wiecie o kim mówię. Kyle O'Riley, nasz nowy nabytek postanowił zadebiutowac w najbardziej żałosnym stylu jaki mógł wymyślić Zaatakował mnie najpierw 3 tygodnie temu na zapleczu. A następnie ponowił to tydzień temu. I czym się tłumaczy? Że niby zasługuje na moją pozycję? Że niby zawdzięczam wszystko ojcu? Słuchaj no gnojku, w czasach gdy ty dopiero uczyłeś się odbijać od lin, ja musiałem tyrac dzień i noc by ktokolwiek mnie zauważył, by ktokolwiek dał mi walkę w telewizji albo chociaż wywiad na zapleczu. Nie wiesz nic o mnie ani o tym biznesie. A to co pokazałeś w ostatnich tygodniach potwierdza również że nie zasługujesz na jakąkolwiek pozycję w tej federacji. Wiesz dlaczego? Bo każda osoba na tym zapleczu załatwia swoje problemy w środku ringu, twarzą w twarz. Niektórych lubię, innych nie, ale mam do nich szacunek za to ile pracy wkładają w to by coś osiągnąc. Twoja obecność tutaj jest splunięciem w twarz dla całej szatni, ponieważ oni w przeciwieństwie do Ciebie mają jaja by stanąc  twarzą w twarz z rywalami. Tak więc Kyle, nie rusze się z tego ringu dopóki nie wyjdziesz tutaj. Dość ukrywania, dość ataków od tyłu. Chyba że jesteś nikim więcej jak tylko kolejnym sczurem który próbującym zdobyć swoje 5 minut, nie reprezenutjąc sobą NIC. NO DALEJ KYLE, CZEKAM!

- Chcesz żebym opuścił twój ring? Czemu mnie do tego nie zmusisz? - Krzyknąłe, po czym energicznym ruchem zerwałem bandaże ze swojego brzucha i ruszyłem w stronę Kyle'a. Kanadyjczyk wyraźnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw, błyskawicznie wycofał się na apron. Mogłem się spodziewać że stchórzy.

- Nie chcesz walczyć teraz, w porządku, dam więc ci to czego tak chcesz, atencję na dużej scenie. TY i JA, EXTREME RULES, CHAIRS MATCH! Posmakujesz swojej własnej broni!

Kyle roześmiał się, kręcąc głową. -  Cody, Cody, twoje ego jest na prawdę przerośnięte. Myślisz że będziesz mi dyktował warunki? Zawalczę wtedy kiedy będę chciał i w takiej walce jakiej będę chciał.

Nie mogąc znieśc tchórozstwa i arogancji Kyle'a, postanowiłem dać mu nauczkę. Gdy ten zadowolony wciąż śmał się na apronie, podbiegłem do niego i silnym ciosem w twarz strąciłem go wprost na posadzkę, na co publika zareagowała salwą śmiechu i aplauzem.